16 czerwca 2011


Wczoraj dojechaliśmy nasz następny postój w miejscowości Randa. To parę kilometrów od Zermatt. Kemping jest otoczony lodowcami - co prawda z daleka widać tylko jeden, ale widok i tak jest przedni.
Rano zapakowaliśmy się na rowery i ruszyliśmy w kierunku Zermatt. Tibor na campingu pożyczył mapki rowerowe - zobaczyliśmy jakie szlaki są powytyczane w okolicach, wybraliśmy sobie jedną dopasowaną do naszych możliwości .
Samo miasteczko powitało nas wielkim placem budowy - wjeżdża się wśród dźwigów, ciężarówek, betoniarek, budujących się domów. Samo centrum bardzo ładne i bardzo tłoczne. Informacja turystyczna miała własnie przerwę i była zamknieta - więc ruszyliśmy dalej w kierunku szlaku rowerowego. Wyjechaliśmy z miasteczka, przed nami widoki na alpejskie łaki, góry i TEN szczyt i….nagle zonk: na naszym szlaku stoi zakaz wjazdu rowerów.  Po chwili zastanowienia, postanawiamy wrócić do informacji turystycznej, która za pół godziny powinna być już otwarta i spytać się o co chodzi. Okazało się, że po prostu szlak nie jest jeszcze przygotowany do sezonu po zimie. Pokazano nam alternatywną drogę szosą. Ruszyliśmy po raz kolejny. Wydostanie się z centrum nie obyło się bez małej przygody, bo natknęliśmy się na remont drogi. Mili budowlańcy pomogli przenieść przyczepkę z chłopakami.
Chyba moja forma troszkę się poprawiła, bo pedałowanie pod górkę szło mi całkiem sprawnie. Od czasu do czasu robiliśmy postoje próbując zrobić jak najlepsze zdjęcie Matterhornu, który tego dnia nie chciał odsłonić się do końca.
  Dojechalismy powyżej miejscowości Furi do tamy. Dalej asfalt się kończył, zaczynała się ubita, kamienista droga - zaordynowaliśmy powrót.  Jak się okazało to była odpowiednia pora - ledwo dojechaliśmy do namiotu i zaczęłiśmy gotować jedzenie - zaczęło kropić, a potem spadł rzęsisty deszcz.

Matterhorn


przejazd przez centrum Zermatt


czasem potrzebowaliśmy pomocy ;)


Takie kolejki są w niemal każdej miejscowości. Jak pomyślę o jednej naszej na Kasprowy i kontrowersjach z nią związanych, to... smiech mnie ogarnia. No ale Alpy trochę większe od naszych Taterek


Plac zabaw w Matterhornem w tle




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz