22 czerwca 2011


Rano pogoda była na dwoje babka wróżyła. Na niebie widac było jakieś chmury - nie wszystkie były ładne. Ale ponieważ nie padało - postanowiliśmy ruszyć. Droga najpierw prowadziła przez las cały czas w górę, potem przytuliła się  ściany wąwozu - ten odcinek był bardzo fajny z rewelacyjnymi widokami! Po paru kilometrach droga znów zaczeła piąć się w góre, jednoczesnie odchodząc od wąwozu. W ten sposób dotarliśmy do miasteczka La Palud-sur-Verdon. Niestety - niebo wyglądało coraz gorzej, w obawie przed deszczem ruszyliśmy w dół. W trakcie zjadu zaczęło kropić. Na szczęście chłopakom nie przeszkadzały za bardzo - Jasiek zasnął mi w foteliku.
Po dojeździe na camp - znów się przeczyściło, wyjrzało słońce i zrobiło się gorąco. Postanowilismy resztę popołudnia spędzić nad wodą i pojechaliśmy nad pobliskie jezioro Lac de Sainte Croix. Plaża co prawda kamienista - ale chłopaki byli wniebowzięci rzucając kamulcami do wody.



znajdź rowerzystę :))













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz